poniedziałek, 16 maja 2016

23# Warsaw AWAKE - czyli koncert B.A.P w Warszawie! Relacja!

A więc... od czego tu zacząć? Może cofnijmy się parę miesięcy wstecz. B.A.P to mój ukochany zespół, jestem z nimi od debiutu, a z Gukiem już od czasów Soul Connection. Kiedy wyszło info odnośnie ich przylotu do Polski nie mogłam się doczekać, by kupić bilet i czekać na ten pamiętny dzień. 
Kiedy nadeszła już ta magiczna data, kiedy to w końcu rzucili na sprzedaż bilety... stres. OGROMNY STRES. Płytę kupiłam w ciągu 5 minut, a bilet przez jakąś godzinę? Serwery padły, a strona Knock Out nie chciała się otwierać. Po godzinie jednak cieszyłam się jak dziecko, bo dostałam swój bilet na Golden Circle. Ogólnie miałam mieć najtańszy bilet, ale udało się i rodzinka tym razem zlitowała się, widząc jak bardzo mi zależy. Proponowali mi też najtańszy bilet i h5 (które szczerze mówiąc wyprzedało się w ciągu pierwszych 3-5 min), ale także była opcja biletu GC oraz h5, przy którym i tak marudziłam. Stwierdziłam, że nie warto wydawać pieniędzy na coś, co i tak potrwa kilka sekund (przeliczyłam się i teraz wydam ostatnie pieniądze, by tylko mieć to cholerne h5), ale wiecie co? Płyta z szansą 33,(3)% na trafienie zaproszenia na event okazała się szczęśliwą. Tak, trafił mi się voucher na h5, przez co bardzo się cieszyłam. Aczkolwiek przez to, że emocje jeszcze ze mnie nie zeszły i 10 minut temu ryczałam przed kolejnym fancamem, to nie piszę po kolei, więc wróćmy.

O godzinie 4-5 umówiłam się ze znajomymi, jednak na miejsce dotarłam o godzinie 6 rano. Na dworze było lodowato, marzłam ubrana na cebulkę i okrywajc się dodatkowym swetrem, który dała mi ciocia przed wyjściem. Istna masakra. Kiedy dotarłam na miejsce dostałam nieoficjalny numerek. O tej porze miałam już 114 na GC, nie tak źle - w końcu mogło być gorzej, nieprawdaż? 


Spotkałam się z ludźmi z fejków i było świetnie, nie licząc tego, że znowu śpiewali piosenki kościelne... xD 
Miło było znowu się z nimi zobaczyć, poprzytulać i troszkę poświrować. Przynajmniej marzłyśmy razem.
Numerki oficjalne i opaski miały być wydawane o godzinie 8 rano, jednak wkradło się spore opóźnienie i numerki zaczęto wydawać o 9:30. W kolejce jaką stworzyliśmy poznałam 3 nowe i super koleżanki, które są niesamowitymi towarzyszkami na takie koncerty. Kolejkony w końcu są najlepsze, nie? :)  Serdecznie pozdrawiam Klaudię, Justynę i Ewę. Kludia robi fajne zdjęcia i filmiki - pamiętajcie, by ładnie jej podziękować za fotki z notki. :D 



Razem udało nam się przetrwać ten czas oczekiwania. W relacji na youtube będziecie mogli zobaczyć jak wyglądały kolejki po numerki oraz jak rano wyczekiwali na terenie szkoły ludzie. Lepszym jest to, że niektórzy koczowali tam już na 2 dni przed, co do tej pory mnie przeraża. ;')



 Po wszystkim poszłam do kolejnej kolejki, by odebrać moją płytę Carnival, która miała w tym wypadku podpis Himchana. Na dodatek trafiło mi się standee z Dae i karta Zelo - zero Guka i trochę mi smutno, chociaż lubię ich wszystkich i to bardzo. Jednak w płycie było coś jeszcze! Tak jak wspomniałam trafił mi się bilet na event h5! Najlepszym było to, że każdy kto miał ten bilet, piszczał przy otwarciu płyty. Ja za to nie wydałam z siebie najcichszego dźwięku. Reakcja bezcenna. Otworzyłam płytę, zobaczyłam voucher i z kim mam standee, a potem zamknęłam to i stanęłam patrząc na koleżnki. Po ich pytniu co jest i wyjaśneniu, poprosiłm żeby popiszczał ktoś za mnie, bo ja nie od takich zagrań, ale niech inni zobaczą, że też idę - halo! W tamtym momencie mniej więcej odwołano nam także checking o godzinie 15 i kazano przyjść już na 18, by utworzyć kolejki do hali. Jednak i tak sama musiałam wrócić przed 17, bo trzeba było jeszcze odebrać nasze fanpacki z lighstickami, gwizdkami i banerami. W drodze poznałam jakieś dwie dziewczyny, więc pojechałyśmy razem pod halę. Oczywiście wcześniej wróciłam jeszcze do domu, by się ogarnąć i zjeść. To podstawa! :D Koszulka z Shishi od Uppisia czekała na ten dzień. Dowaliłam trochę stylówki z ery Power i ruszyłam po przeznaczenie - pięknie brzmi. 


W trakcie czekania w kolejkach, deszcz nie miał dla nas łaski. Babyz utworzyły wielki sufit z parasolek - świetnie musiało wyglądać to z lotu ptaka. Super była także gra zwana "DO TYŁU" - kto był na koncercie ogarnie. :)

Oczywiście przy wejściu na Koło przetrzepali plecaki i torby - wiadomka, dla bezpieczeństwa. 


Potem pozostało okazać bilety, zostawić rzeczy w szatni i ruszyć pod scenę. Ochrona pilnowała sektorów, przeszliśmy szybko i sprawnie. 


Wyczekiwanie na koncert było okropne. Serce niby biło jak szalone, że zaraz wyjdą na scenę, że w końcu zobaczę swój autorytet życiowy, ale nadal nie docierało do mnie gdzie się znajduję i co się dzieje. A potem magiczna chwila.. zaczęło się. Piosenki w ruch, potem pierwszy talk. Chłopcy mówili po polsku, co było cudowne. Starali się czytać z tych ekranów na scenie, próbowali się poprawiać - oczywiście Sernik Dae, czyli spec od poprawnej polszczyzny wszystkich karcił, szczególnie Upa. xD Biedny Cheetos.  Aczkolwiek tu możecie sami to usłyszeć: KLIK. Na pierwszym talku także pokazaliśmy pierwszy baner z napisem: 와줘서 고마워요 - Thanks for coming.


Później wszyscy tupliśmy, chłopcom bardzo to się spodobało i potem sami chcieli żebyśmy tworzyli istne trzęsienie ziemi. Przy jednej z piosenek udało mi się złapać kontakt wzrokowy z liderem, z czego byłam niesamowicie dumna. Stałam na tyle z tyłu, że dobrze było widać moją koszulkę z Shishimato - nie chciałam się cisnąć pod barierką przy scenie - Guk na nią patrzył z rozkminą życiową, a gdy spojrzał mi się w oczy mrugnęłam do niego i kwinęłam z uśmiechem,  a ten najpierw się uśmiechnął, a następnie zaczął śmiać z tą swoją cudowną nieśmiałością. Gummy smile live version- zaliczone. Senpai noticed me, haha. Ogólnie króliki się wygłupiały i było zabawnie. Jeśli o mnie chodzi, to zawsze oceniałam chłopaków od najprzystojeniejszego w kolejności: Guk, Dae, Zelo, Up, Jae i Chan... Po solówce Himchana oraz zobaczeniu Jae na żywo... zwracam honor panowie. Zasługujecie na jedno miejsce zaraz po Guku - przepraszam, ultimte ponad wszystko. Aczkolwiek przyznam, że seksapil wylewał się ze sceny. xD Himchan i jego solo występ był cudowny, dziewczyny piszczały jak szalone.


Ale jak tu nie piszczeć?


Och księżniczko.. i tak wyglądasz jak kangur. :D Uroczy... kangur. 
Głos Dehyuna na żywo? To jak wyciąga wysokie dźwięki? Masakra. Chłopak ma w sobie to coś, ma talent. Poza tym na scenę na samym początku Zelo wleciał skacząc z rąk na nogi, niemal salta w powietrzu. W trakcie koncertu zrobili sobie także małą 'bitwę', podczas której Jongup zrobił epic salto. Podziwiam ich za tyle treningu, za serducho włożone w każdy detal występu i za pasję z jaką to robią. Pamiętam już jak przez mgłę.. wiem, że ktoś miał baner z napisem: Best Absolute Vodka Perfect, co pokazał podczas koncertu Jae i Daehyun trzasnął facepalm - biedni chłopcy. A kiedy poleciało With You? Wszyscy podnieśliśmy banery z napisami: 항상 B.A.P 곁에 - Always by B.A.P's side. Wtedy też patrząc na Guka i szczęśliwych chłopaków się poryczałam... dosłownie jak małe dziecko i nawet teraz mam wielką ochotę się rozryczeć i wypuścić te emocje, które nadal się mnie trzymają.




Chłopcy nawet zagrali dla nas bis, a więc cud, miód i orzeszki! Chan, Guk i Zelo zeszli nawet pod brierki, gdzie zmacała ich cała horda fanów. xD Sernik szalał po scenie, zabierał innym rzeczy, no i nosił uszy od fanki. Początkowo miał je Guk - wyglądał uroczo w uszkach tygryska. ;) Poza tym ten gummy smile lidera... Jae przystojny jak model z okładek, pocieszny Zelo biegający przy fanach, Himchan przycigający wszystkie dziewczyny, Jongup - poważny oraz piękny Cheetos i dyktator Dae. Poza tym było tak gorąco, że Dae po napiciu się wody wylał to na nasz sektor... dzięki ci o Serniku, że byłam mokra i czułam się fuj fuj. xD Potem dwóch innych członków zrobiło to samo, so byłam bardzo mokra - ale spokojnie, zmyłam z siebie to DNA jak na normalnego człowieka przystało. xD Na koniec wszystkie te podziękowania, ich radość, nasze krzyki i wyświetlona po polsku końcówka po ich zejściu ze sceny... (przepraszam ale ryczę).

Potem włączyli wszystkie światła i kazali zebrać się na h5. Wtedy wybiegła koleżanka cała zapłakana w moją stronę przez co znowu sama zaczęłam ryczeć. Razem poczekałyśmy na event, całe roztrzęsione - oczywiście dziewczyny robiły zdjęcia jak beczałyśmy. 


Na ekrnie wyświetlał się napis : We were here.
Miejmy nadzieję, że faktycznie wrócą do nas za rok.

No i pora na event h5. Sądziłam, że to będzie szybsze. Znaczy się, ustwiliśmy się w wielką kolejkę - 150 osób, z czego 100 wylosownych szczęśliwie z płyt. Po pewnym czasie ruszyło.. nie wiedziałam czego oczekiwać. Po wejściu w długi korytarz pierwszego po szoku i nieogrze zobczyłam Zelo, z którym zbiłam piąteczkę ładnie dziękując - ten dzieciak to wielkolud (nawet przy moim 177cm wzrostu), kolejny był Jongup, któremu powiedziałm że był niesamowity, potem Jae i Dae - podziękowałam i stwierdziłam, że oczekuję ich za rok, potem Channie - jemu także podziękowałm w dalszym ciągu w szoku. W końcu dotarłam tam, gdzie marzyłam... do Bang Yongguka. Przybiłam mu z gracją piąteczkę po czym podziękowałam za uratowanie mnie swoją muzyką - uśmiechnął się. Marzenia jednak się spełniają. Następnym razem nie liczę na farta, a wywalam kasę na h5 - będę walczyć o bilet. >.< Jak nie to mykam do Niemców na koncert. Muszę... po prostu muszę. No i nagram od nowa piosenkę dla niego - tym razem nie dało się jej nagrać, więc nie dałam nic do giftboxów, przez co było mi nieco smutno. Ale to chyba motywcja by zrobić to lepiej, prawda? Na fladze także nie podpisłam się przez szok, a widziałam ją niedaleko siebie przy odbiorze fanpacków. Wypadło mi z głowy od tego wszystkiego. Po evencie padłam przy kolejce do odbioru giftów do biletów. Potem przetransportowałm się szybko z koleżanką i uciełyśmy z hali. Nie czułm stóp od tego tupnia, skakani i stania, a na rękch do tej pory mam zakwasy - machanie lightstickiem na zminy. Bolesne, ale warte tego. Płakałam w drodze, w domu u ciotki, w tramwaju, w pociągu, koleżnce do telefonu i rodzicom w domu... niesamowite przeżycie - trzyma mnie nadal. Niemniej... nigdy tego nie zapomnę. Nie zapomnę tego jak czekłam na ich powrót, wierzyłam w nich cały czas. Nie zapomnę tego, jak bardzo są idealni. Dziękuję wszystkim Babyz, jesteście rodziną, a nie fandomem. Dziękuję za ten czas. Bądźmy z chłopakami już zawsze. Zasługują na to jak nikt inny. A teraz wracam do płakania. Po więcej odnośnie koncertu, czy B.A.P zapraszam na mój fp: Minyokka, gdzie wrzucę opening płyty oraz relację w formie filmiku z wyjazdu do Wawy jak i samego koncertu. Nie ukrywam, że płakałam podczas nagrywnia tak jak na zdjęciu poniżej. Pod zdjęciem znajdziecie także kilka fancamów oraz setlistę. Więcej o goodsach i płycie w osobnych notkach już niedługo! THANK YOU, POLSKA! KOCHAM CIĘ!


Don't share without credits.

Setlista stworzona przez jedną z Babyz:
Warrior  
What the hell 
No mercy - remix 
We will rock you 
S.N.S 
Spy 
Be Happy 
-przywitanie- 
Feel so good 
Carnival 
Shady lady 
Hurricane - remix 
Badman 
~Dancing in the rain (w tle) 
Bang x2 
Now 
-wypis wojen- 
One shot 
Kingdom 
Angel 
With you 
-pożegnanie- 
~Monologue (w tle) 
Wild, young & free 
Exuse me 
Be happy 
~B.A.B.Y (w tle)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz