sobota, 2 stycznia 2016

19# Popularność, czyli jak w dzisiejszych czasach dać się zniszczyć.

W tej notce nie będzie kolorowych obrazków, fanfar i tony brokatu, ale jeśli jesteś ciekaw, bądź ciekawa co mam do przekazania, to zostań do końca - obiecuję, że warto.

Powtórzę się trochę patrząc na poprzednią notę, ale... ile razy zastanawialiście się ile zrobiliście w swoim życiu? W dzisiejszych czasach ludzie robią wszytko, by być na fali, by wspiąć się na sam szczyt - często po trupach. Nie oszukujmy się, ile widzimy osób, które zniszczyła tak zwana 'popularność'? Ludzie zrobią teraz wszystko, by wylądować na kluczowych stronach portali, czy żeby być na językach innych, najgorsze jest to, że "być na językach innych", ale często nie w pozytywny sposób. Wiele widzimy teraz dram, ośmieszania samego siebie byleby zdobyć upragnione 'lajki', ale ile jest w tym nas, a ile żądzy sławy? Często dążąc do bycia popularnym zapominamy o tym, kim naprawdę jesteśmy. Staramy się udawać kogoś innego, by się dopasować. Ale czy to daje satysfakcję? To, że inni lubią 'cię', bo nie jesteś sobą, tylko tym kogo oni właśnie w tej chwili chcieliby oglądać? Wiecie, patrząc na szkoły, na etapy naszego życia... nie jest ważnym kiedy się to dzieje, czy jesteś w podstawówce, gimnazjum, czy liceum... często nawet bywa, że na studiach lub gdy jesteś jeszcze starszy. Zawsze chcemy przynależeć do jakiejś grupy, być częścią czegoś większego, ale coraz częstsze jest to, że przy tym udajemy, a nie o to w życiu chodzi. W szkole średniej ludzie jeszcze nie wiedzą kim są, powoli to odkrywają lub grają w swoje gierki do samego końca, gubiąc się w zasadach jakimi kieruje się życie. Teraz jest tak, że wybieramy sobie za znajomych osoby brzydsze, czy gorsze w czymś od nas, bo chcemy poczuć się lepsi. Dostrzegacie to? W grupie zawsze jest przywódca, słabe ogniwa... ale czy widzicie czasami osoby, które są w stanie pokierować innych tak jak trzeba? Pokazać im, że będąc sobą też można być fajnym i dobrze się bawić? Będąc sobą także możemy zdobywać szczyty, możemy gonić za marzeniami - tak jest dużo łatwiej. Wiecie co teraz w byciu nastolatkiem jest super? Przeklinanie, bójki, poniżanie innych, palenie, branie narkotyków i upijanie się do nieprzytomności. Wiecie co jeszcze? Niejednokrotnie słyszałam rozmowy dziewczynek, czy to z podstawówki, czy z gimnazjum o utracie dziewictwa w szkolnej łazience, czy toalecie na dyskotece. Czy to jest normalne? Kiedyś ludzie odczuwali dumę, mogąc pierwszy raz przeżyć z kimś na kim nam zależy, a teraz stało się to niczym. Dziewczyny się nie szanują, przez co chłopcy także przestają je szanować, traktują jak przedmiot, który można mieć. W szkołach teraz tak zdobywa się 'popularność', oddając się byle komu, chwaląc się ile wypiło dnia poprzedniego, czy przez weekend. Dużo takich przechwałek bywa kłamstwami, nie wiem czemu ludzie czują dumę z siebie, kiedy rozpowiadają o sobie takie rzeczy. Szczerze mówiąc, przeraża mnie to. Przeraża mnie świat w jakim żyjemy. Przeraża mnie, że ludzie rozbierają się dla rozgłosu, że znęcają się nad zwierzętami lub starają się wzbudzić współczucie kłamstwami. Co się stało z tym społeczeństwem? Szukamy kogoś słabszego, by mu dokopać i pokazać jakim to się jest ekstra, ale jaki w tym sens? Złem osiągać 'coś'? Strachem? Agresją? W internecie wiele osób staje się ofiarami, bo są grubi, bo mają gorsze ciuchy, bo nie urodzili się ładni lub z talentem. Ale bywa też i tak, że takie osoby w akcie zazdrości próbują zniszczyć pracę innych. Bo oni tego nie mają i muszą za przeproszeniem dosrać komuś innemu. I nie, nie jest to konstruktywna krytyka. Jest to po prostu krytyka z nienawiści, czysty hejt i próba zgnojenia kogoś, by samemu poczuć się lepiej. Szukamy ofiar, by poprawić sobie humor lub samoocenę, ale to błąd. Czemu tak bardzo próbujemy wzbudzić na siłę czyjąś sympatię? Czemu nie robimy po prostu tego, co kochamy i co nam wychodzi? Kiedyś to tak zdobywało się popularność, osiągało czego pragnęliśmy. Dlaczego tak bardzo się stoczyliśmy? Dlaczego świat staje się taki zły i okrutny? Przecież każdy powinien być każdemu bratem. Jeśli ktoś robi coś nie tak, owszem - powiedzmy to głośno, ale nie bądźmy nienawistni. Czasami komuś trzeba wygarnąć coś 500 razy, ale może 501 będzie w końcu tym trafnym. Nie mówię, nie jestem święta, też bywam wredna, szczególnie jeśli ktoś zalezie mi za skórę. Ale umiem przyznać się do błędu i umiem być sobą wbrew głosom nienawiści. Czy nie możemy tak wszyscy? Dlaczego tak bardzo chcemy być popularsami? Każdy z nas może sięgnąć po marzenia, dojść do celu, ale do tego potrzeba ciężkiej pracy i cierpliwości, a tego często brakuje. Przystańmy na chwilę, włączmy muzykę która nas relaksuje i zastanówmy się. Zastanówmy się nad sobą i tym co robimy. 

Jeśli dotrwałeś lub dotrwałaś do końca, dziękuję. I pomyślmy o tym, bo świat potrzebuje zmian, ale jeśli nie zaczniemy od siebie, to nie zmienimy świata. To my go budujemy. A teraz pora odpocząć. Dzięki i cześć.