piątek, 1 maja 2015

#6 Pyrkon, Umbrella Corporation - Polish Division.

Mamy już sobotę. Minął prawie tydzień odkąd wróciłam z Pyrkonu, a dalej nie wiem co napisać. To znaczy wiem, ale ciężko mi  ubrać to wszystko w słowa, więc notka nie będzie jakaś bardzo rozbudowana jeśli chodzi o tekst, niemniej jednak mam dla was zdjęcia. Więcej możecie znaleźć na naszym grupowym fp: Polish Umbrella Corporation. W końcu nasze ugrupowanie miało debiut, cieszę się niezmiernie, że w końcu miałam okazję spędzić z chłopakami czas. 

Ogólnie to standardowo przygodę zaczęliśmy z Polskim Busem. Jechaliśmy w sobotę z rana i wracaliśmy w nocy z soboty na niedziele. Nienawidzę podróżować busem, jednak niby to tańsze i wygodniejsze, niż pociąg. Cóż, zobaczymy jak długo na tym pociągnę. xD

Jeszcze żywa.
Kocham moje jednorożce. ;A; No i tutaj miałam jeszcze w miarę ludzki makijaż. xD

Na Pyrkonie udało mi się spotkać wielu znajomych, jednym z nich był Shojo, czy Kami-sama. To już jak kto woli. Szkoda tylko, że nie było z nami Rina, Patryka i Grześka. :P

Bo nie ma to jak dobre piwo na początek ciężkiego dnia.
Konwent oznaczał nie tyle dla mnie, co dla nas wiele wędrówek w tą i spowrotem. Także nogi bolały mnie niemiłosiernie przez nowe i nierozchodzone buty, a co dopiero było za umieranie, kiedy musiałam wbić się w kozaki do cosplayu Ady. Ból i rozpacz. Żałuję, że nie spotkałam się z wieloma osobami, ale niestety byłam zabiegana i ciężko było ogarnąć spotkanie ze wszystkimi. Biegałam z punktu do punktu, a potem umierałam ze zmęczenia. Dlatego wszystkich, z którymi nie spędziłam czasu bardzo przepraszam. Jeszcze będzie okazja, obiecuję poprawę i pewnie będę na więcej, niż jeden dzień.

Z Shojo w trakcie wędrówki po konwencie.
Nie ominęła nas także wyprawa i posiadówka z Jonaszem, Gontkiem i resztą ekipy, a potem szybki bieg, by wbić się w cosplay, bo oczywiście mieliśmy runde jury.

Prawie wszyscy, tylko Piotr i Szefo się zgubili.
Następnie z Tomaszem udaliśmy się pod pawilon 14 i wyczekiwaliśmy, aż zgromadzą się ludzie na Zombie Walk. Spędziliśmy miło czas, dorwał nas fotograf i ogólnie było śmiesznie. ;) Potem przyszła do nas reszta Umbrelli i wspólnie się bawiliśmi wraz z konwentowiczami i Stalkerami przy ataku zombie.

Ada Wong i jej obstawa.
Zdjęcia sprzed Zombie Walk'u.

Ada Wong & Żołnierz U.B.C.S
Zdjęć z Tomaszem nigdy za wiele.
Tutaj zdjęcie chłopaków w trakcie wędrówki na rundę - bodajże.

Nasi dzielni, umundurowani mężczyźni.
Po wszystkim udaliśmy się na próbę przed występem, Nemek oczywiście rzucił mną na ziemię. xD Me gusta. Coś czuję, że częściej będę tak latać. Potem występ sceniczny. Może nie wyszło nam to idealnie, mieliśmy kilka potknięć przez małą ilość prób i brak możliwości spotkania przed konwentem, jednak mimo wszystko jestem zadowolona. Boli mnie tylko to, że do prawie 23 siedziałam w stroju, co było bardzo uciążliwe przez kompletny brak wygody - kozaki w upał, czarne ciuchy, średnio wygodna koszula z pasami i kaburą... Ale chłopaki czuwali, więc kiedy robiło mi się gorzej i miałam wrażenie, że zemdleję, to mogłam się złapać kogoś i ogarnąć swój stan. Film 360 między scenką, a czekaniem na wyniki, kolejne zdjęcia, wygłupy. Na sam koniec wszyscy zmęczeni powędrowaliśmy na sleep'a i umarliśmy. Tak, umarliśmy. Zdjęcie tych wszyskich rzeczy z siebie było najcudowniejszym uczuciem na świecie, a przynajmniej tak było w tamtym momencie, kiedy wszyscy padali ze zmęczenia i przegrzania. Najgorzej miał Nemesis w swojej masce, jednak chłopaki też wcale nie mieli lepiej...


Ogólnie Pyrkon był niesamowity. Następnym razem będzie jeszcze lepiej! Wejdziemy z dużym rozmachem, lepiej przygotowani na wszystko, lepiej zaznajomieni z konwentem i pewnymi aspektami. Wiecie, czasami mam ochotę pozagryzać tych facetów, ale i tak nie oddałabym za nic chwil, które spędziłam z nimi na konwencie. Naprawdę, nie mogłam trafić na lepszą grupę i w tym miejscu chciałabym podziękować naszemu szefowi aka prezesowi - Przemkowi, który stworzył coś wspaniałego i zjednoczył ze sobą ludzi, którzy tak bardzo się od siebie różnią, a jednak stają ze sobą ramię w ramię przy jednej pasji. Wiem, że staną za mną murem, kiedy będzie trzeba i tyle mi wystarczy. Niektórzy mieli do mnie spiny przez konwent, jednak nie żałuję niczego i gdybym miała się cofnąć, to spędziłabym go tak samo. Bawiłam się wyśmienicie, chociaż nie udało mi się spotkać z Kaftannem. ;) Będzie kolejna okazja. Wiecie, to trochę zabawne odnośnie cosplayu.
To uczucie, kiedy będąc kimś innym - to może zabrzmieć dziwnie - nadal jesteś sobą. Nawet w stroju, kiedy muszę odegrać kogoś, kim nie jestem... ja nadal czuję się sobą. Nie czuję bym traciła cokolwiek, a nawet odczuwam, że coś dostaję. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale to wspaniałe uczucie. Szczególnie, kiedy można je z kimś dzielić. Chciałabym za to podziękować całej mojej ekipie z Umbrella Corporation. Do zobaczenia na kolejnym evencie!
Pyrkon, Pyrkon i po Pyrkonie.

Dziękuję, jeśli doczytałeś tą notkę do końca i zapraszam po więcej na mój fp: Minyokka / B-Rabbit
G'night, mates!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz